TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

18.02.2010

Dziwne rozgrywki. (onet.pl)

Arka Gdynia walczy z PZPN o dopuszczenie stadionu rugby do rozgrywek Ekstraklasy. Zamieszanie licencyjne trwa w najlepsze i nie ma wiele wspólnego z futbolem.

Na osiem dni przed startem ligowej wiosny Arka Gdynia nie wie, gdzie będzie rozgrywać mecze w roli gospodarza. Takie absurdy to nadal codzienność w PZPN. Liga jeszcze się nie zaczęła, ale w najlepsze toczą się zakulisowe rozgrywki.

Problemem stadion.


Arka zburzyła swój obiekt do fundamentów, bo chce zbudować nowy. Jako stadion zastępczy klub wskazał boisko ze sztuczną murawą. Aby ułatwić zadanie związkowym urzędnikom, wystarał się nawet o certyfikat z UEFA. W dokumencie jest wyraźnie napisane, że na takiej płycie mogą się odbywać mecze profesjonalnej ligi piłkarskiej. Gdynianie już kilka miesięcy temu zwrócili się do PZPN z prośbą o zgodę na przyjmowanie rywali na sztucznej trawie, ale do tej pory jej nie otrzymali. Mógł to zrobić w ubiegłym tygodniu zarząd PZPN, lecz odesłał sprawę do Komisji Licencyjnej. A Komisja ponownie zwróciła ją do zarządu.

- W PZPN toczą się dziwne rozgrywki. Są kluby, którym zależy, by Arka miała problemy. Mogę one przecież doprowadzić do jej degradacji kosztem innych drużyn. Solidarności w tym środowisku nie ma za grosz - mówi nam proszący o anonimowość jeden z ważniejszych działaczy PZPN. W ubiegłym roku Cracovia też dokładała starań, by licencji nie dostał ŁKS. Oczywiście tylko dlatego, że na tym korzystała, utrzymując się w lidze.

Tym razem Arce źle mogły życzyć śląskie kluby, takie jak Odra Wodzisław czy Piast Gliwice. Akurat one mają dobre instrumenty nacisku na zarząd, choćby przez wiceprezesa PZPN Rudolfa Bugdoła, który jest zarazem szefem Śląskiego ZPN, albo członka zarządu PZPN Ireneusza Serwotkę, na co dzień prezesa Odry.

Nie jest więc przypadkiem, że śląscy działacze od samego początku mieli do tej sprawy biurokratyczny stosunek i chętnie mnożyli problemy natury proceduralnej. Z drugiej strony Arce wszelkimi sposobami chciał pomóc Janusz Matusiak, który z jakiegoś powodu przypomniał sobie, że jest wiceprezesem PZPN do spraw piłki zawodowej i stanął w obronie profesjonalnego klubu.

- Przekazanie decyzji do Komisji Licencyjnej było kompromisem, ale już wiadomo, że niepotrzebnym, bo sprawa wróciła do punktu wyjścia.

- Nie wolno nam było podjąć decyzji, bo znalazłem uchwałę, z której wynika, że w podobnych sprawach ostateczne zdanie należy do zarządu PZPN - twierdzi szef Komisji Hilary Nowak.

- W podręczniku licencyjnym jest zapis, mówiący, że w kwestiach dotyczących płyty czy wymiarów murawy wiążąca powinna być opinia piłkarskich władz - dodaje.

Za krótkie boisko

Właściwe boisko w ekstraklasie to prostokąt o wymiarach 105 metrów na 68 metrów. A w Gdyni długość boiska ze sztuczną trawą jest o 5 metrów krótsza.

- Warunkowo można im pozwolić grać i właśnie takie opinię zapisaliśmy w dokumentach. Ale teraz ruch należy do władz PZPN - upiera się Nowak.

Zarząd następne spotkanie ma wyznaczone dopiero na początek marca. Można je przyspieszyć, albo zwołać Komisję do spraw Nagłych. Ale w PZPN się z tym nie spieszy. - Ręce opadają. Nie podoba mi się, że Komisja Licencyjna zrobiła unik. Zarząd nie może się zajmować takimi sprawami. To najlepszy dowód na to, że Komisja powinna zostać przekazana Ekstraklasie SA. - denerwuje się Jacek Masiota, jeden z opozycjonistów w piłkarskiej centrali.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia