Aktualności
10.05.2011
Arka podejmie w środę Ruch Chorzów. (naszemiasto.pl)
Do końca tego sezonu w piłkarskiej ekstraklasie zostało pięć kolejek. W tym czasie Arka trzy razy zagra na własnym stadionie i dwukrotnie na boisku przeciwnika. W środę do Gdyni przyjedzie Ruch Chorzów, ósmy zespół w ligowej tabeli, który o swój byt może być już spokojny. O spokoju nie mogą mówić gdynianie. Ci potrzebują punktów jak ryba wody. Początek meczu o godzinie 16.15.
Terminarz ekstraklasy tak został ułożony, że dwie kolejki odbędą się w środku tygodnia. We wtorek i środę piłkarze rozegrają po cztery mecze. Niby nic dziwnego. Dziwić natomiast może godzina rozpoczęcia dwóch spotkań. Otóż Polonia Bytom swój pojedynek z Cracovią rozegra o 16.15. Podobnie jak Arka. Tak wczesna godzina na pewno negatywnie odbije się na frekwencji. Większość ludzi w tym czasie pracuje, uczy się bądź też przebywa na uczelni.
Spółka zarządzająca rozgrywkami podkreśla, iż dba o kibiców i to dla nich są mecze. Dlaczego zatem wyznacza datę meczu na środek tygodnia i to jeszcze o tak niedogodnej godzinie? - Nie ma co ukrywać, tak wczesna pora musi odbić się na frekwencji. Licząc karnety w tej chwili na trybunach spodziewamy się ok. 5,5 tys. kibiców. A to i tak pozytywny scenariusz. Wysłaliśmy pismo do Ekstraklasy w sprawie przełożenia godziny rozpoczęcia meczu na późniejszą, ale niestety nie otrzymaliśmy pozytywnej odpowiedzi. Taką godzinę wyznacza telewizja. Również działacze Polonii Bytom ubolewali nad takim rozwiązaniem - przyznał w rozmowie z nami Wojciech Pertkiewicz, dyrektor marketingu w Arce. - Pozytywem w tej całej sprawie jest fakt, że od przyszłego sezonu Ekstraklasa S.A. będzie wnioskować, aby mecze nie odbywały się o tak wczesnej godzinie. Najlepiej w porze wieczornej.
- Prosiliśmy chociaż o przesunięcie meczu na godzinę 17.30 - dodaje z kolei Tomasz Rybiński, rzecznik prasowy gdyńskiego klubu.
Wczesna godzina spotkania na pewno nie wpłynie na przygotowania piłkarzy Arki do tego niezwykle ważnego spotkania. - W ostatnich meczach nasza gra uległa poprawie. Lechia w spotkaniu z nami nie istniała. Niestety jak się skończyło, wszyscy pamiętamy. O końcówce tego meczu nie będę już przypominał - mówi Filip Burkhardt. - W Bełchatowie, w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, w drugiej nieco gorzej. Zdajemy sobie sprawę, że musimy zacząć wgrywać. To nam doda skrzydeł i pozwoli myśleć pozytywnie. Nie powiedziałbym, aby nasza sytuacja w tabeli była tragiczna. W zeszłym sezonie byliśmy w gorszym położeniu. Niemniej trzeba zacząć wygrywać. Wygrajmy te mecze, które gramy w Gdyni, zdobądźmy coś na wyjeździe i będzie dobrze.
Mecz z Bełchatowem Burkhardt oglądał w roli widza. Razem z Miroslavem Bożokiem. Obaj pauzowali za cztery żółte kartki. Teraz wracają wypoczęci i bardziej zregenerowani niż koledzy z drużyny. - Odpoczynek może przełożyć się na naszą lepszą dyspozycję. Czas ten jednak nie marnowaliśmy. Nie leżeliśmy z "Mirem" na leżakach do góry brzuchem i odpoczywaliśmy, tylko ćwiczyliśmy pod okiem trenera - zaznacza pomocnik żółto-niebieskich.
Ruch to niewygodny dla Arki rywal. W poprzednim sezonie Arkowcy dwukrotnie przegrywali z tym przeciwnikiem. W Gdyni 0:3, natomiast w Chorzowie 0:1. W rundzie jesiennej na stadionie przy ulicy Cichej padł wynik bezbramkowy. - Najważniejsze w środę są trzy punkty - w swoim stylu mówi Frantisek Straka. - Mam swój plan na to spotkanie. Niezależnie od przeciwnika. Na pewno inaczej wyglądałby nasze przygotowania gdybyśmy mieli więcej dni na treningi. Musimy odpowiednio szachować siłami, tak aby starczyło nam ich na 90 minut meczu z Ruchem, a potem w sobotę z Koroną. Myślę, że Ruch skupi się na grze z kontrataku. Będą czekali na nasz ruch, aby potem nas skontrować. Takiej ich gry się spodziewamy. My mamy jednak swój cel i musimy go zrealizować.
Z powodu czerwonej kartki w meczu z Arką nie zagra podstawowy obrońca "Niebieskich" - Piotr Stawarczyk. Zastąpi go prawdopodobnie Marcin Malinowski. Do Gdyni trener Waldemar Fornalik zabrał Nykiela, który powoli wraca do formy po niedawnej kontuzji. Wykluczony jest występ w środę Gabora...Straki. Zbieżność nazwisk przypadkowa. - W ekstraklasie nie ma słabych drużyn. W każdym meczu trzeba dać z siebie maksimum, aby zawalczyć o zwycięstwo i zdobyć trzy punkty - mówi Fornalik. - Arka Gdynia jest u siebie groźnym zespołem. Pokazała to w meczach z Cracovią i Lechią Gdańsk. W tym ostatnim spotkaniu to właśnie drużyna z Gdyni dyktowała warunki na boisku niemal przez cały czas gry. Nastawiamy się na twardy bój, wiedząc, że Arka musi wygrać, jeśli chce się utrzymać.
Szansę występu od pierwszych minut ma za to Marek Zieńczuk, wychowanek Lechii Gdańsk, który przed tą rundą przeszedł z Gdańska do Chorzowa. Dla niego, z racji wychowania i faktu gry w biało-zielonych barwach mecz z Arką zawsze jest szczególny. - To przesłanie faktycznie siedzi „od zawsze” w człowieku - twierdzi Zieńczuk.
- Arka nie gra tak słabo, jak sugeruje to jej obecna pozycja w tabeli. To groźny zespół zwłaszcza na własnym boisku. Oglądałem jej ostatnie ligowe występy, pokazała w nich naprawdę kawał solidnego futbolu - dodaje. Taki mecz, jak ten z Lechią, zdarza się raz w sezonie, a może nawet raz na kilka lat. Lechia w derbach Wybrzeża nie istniała, Arka była zdecydowanie lepsza. Powinna to spotkanie wygrać w „cuglach”, ale jak widać - w piłce nie zawsze wygrywa ten lepszy.
Ruch wiosną gra bardzo dobrze. Regularnie gromadzi punkty i już dawno zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. O swój byt wciąż muszą drżeć żółto-niebiescy. Filip Burkhardt zachowuje jednak spokój. - Rok temu, na pięć kolejek przed końcem byliśmy bodaj w jeszcze gorszej sytuacji. Mieliśmy pięć, sześć punktów straty do Odry Wodzisław i Piasta Gliwice. Potem wygraliśmy dwa mecze i wydźwignęliśmy się z ostatniego miejsca w tabeli. I tak już zostało. Teraz mamy wszystko bardziej pod kontrolą. To nasi rywale powinni się martwić, gdyż uważam, że Polonia Bytom i Cracovia mają gorszy od nas terminarz. Trzy mecze gramy u siebie, a dwa na wyjeździe. W Kielcach równie dobrze możemy powalczyć o komplet punktów, gdyż Korona w tej rundzie nie spisuje się najlepiej - twierdzi popularny "Bury".
Spółka zarządzająca rozgrywkami podkreśla, iż dba o kibiców i to dla nich są mecze. Dlaczego zatem wyznacza datę meczu na środek tygodnia i to jeszcze o tak niedogodnej godzinie? - Nie ma co ukrywać, tak wczesna pora musi odbić się na frekwencji. Licząc karnety w tej chwili na trybunach spodziewamy się ok. 5,5 tys. kibiców. A to i tak pozytywny scenariusz. Wysłaliśmy pismo do Ekstraklasy w sprawie przełożenia godziny rozpoczęcia meczu na późniejszą, ale niestety nie otrzymaliśmy pozytywnej odpowiedzi. Taką godzinę wyznacza telewizja. Również działacze Polonii Bytom ubolewali nad takim rozwiązaniem - przyznał w rozmowie z nami Wojciech Pertkiewicz, dyrektor marketingu w Arce. - Pozytywem w tej całej sprawie jest fakt, że od przyszłego sezonu Ekstraklasa S.A. będzie wnioskować, aby mecze nie odbywały się o tak wczesnej godzinie. Najlepiej w porze wieczornej.
- Prosiliśmy chociaż o przesunięcie meczu na godzinę 17.30 - dodaje z kolei Tomasz Rybiński, rzecznik prasowy gdyńskiego klubu.
Wczesna godzina spotkania na pewno nie wpłynie na przygotowania piłkarzy Arki do tego niezwykle ważnego spotkania. - W ostatnich meczach nasza gra uległa poprawie. Lechia w spotkaniu z nami nie istniała. Niestety jak się skończyło, wszyscy pamiętamy. O końcówce tego meczu nie będę już przypominał - mówi Filip Burkhardt. - W Bełchatowie, w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, w drugiej nieco gorzej. Zdajemy sobie sprawę, że musimy zacząć wgrywać. To nam doda skrzydeł i pozwoli myśleć pozytywnie. Nie powiedziałbym, aby nasza sytuacja w tabeli była tragiczna. W zeszłym sezonie byliśmy w gorszym położeniu. Niemniej trzeba zacząć wygrywać. Wygrajmy te mecze, które gramy w Gdyni, zdobądźmy coś na wyjeździe i będzie dobrze.
Mecz z Bełchatowem Burkhardt oglądał w roli widza. Razem z Miroslavem Bożokiem. Obaj pauzowali za cztery żółte kartki. Teraz wracają wypoczęci i bardziej zregenerowani niż koledzy z drużyny. - Odpoczynek może przełożyć się na naszą lepszą dyspozycję. Czas ten jednak nie marnowaliśmy. Nie leżeliśmy z "Mirem" na leżakach do góry brzuchem i odpoczywaliśmy, tylko ćwiczyliśmy pod okiem trenera - zaznacza pomocnik żółto-niebieskich.
Ruch to niewygodny dla Arki rywal. W poprzednim sezonie Arkowcy dwukrotnie przegrywali z tym przeciwnikiem. W Gdyni 0:3, natomiast w Chorzowie 0:1. W rundzie jesiennej na stadionie przy ulicy Cichej padł wynik bezbramkowy. - Najważniejsze w środę są trzy punkty - w swoim stylu mówi Frantisek Straka. - Mam swój plan na to spotkanie. Niezależnie od przeciwnika. Na pewno inaczej wyglądałby nasze przygotowania gdybyśmy mieli więcej dni na treningi. Musimy odpowiednio szachować siłami, tak aby starczyło nam ich na 90 minut meczu z Ruchem, a potem w sobotę z Koroną. Myślę, że Ruch skupi się na grze z kontrataku. Będą czekali na nasz ruch, aby potem nas skontrować. Takiej ich gry się spodziewamy. My mamy jednak swój cel i musimy go zrealizować.
Z powodu czerwonej kartki w meczu z Arką nie zagra podstawowy obrońca "Niebieskich" - Piotr Stawarczyk. Zastąpi go prawdopodobnie Marcin Malinowski. Do Gdyni trener Waldemar Fornalik zabrał Nykiela, który powoli wraca do formy po niedawnej kontuzji. Wykluczony jest występ w środę Gabora...Straki. Zbieżność nazwisk przypadkowa. - W ekstraklasie nie ma słabych drużyn. W każdym meczu trzeba dać z siebie maksimum, aby zawalczyć o zwycięstwo i zdobyć trzy punkty - mówi Fornalik. - Arka Gdynia jest u siebie groźnym zespołem. Pokazała to w meczach z Cracovią i Lechią Gdańsk. W tym ostatnim spotkaniu to właśnie drużyna z Gdyni dyktowała warunki na boisku niemal przez cały czas gry. Nastawiamy się na twardy bój, wiedząc, że Arka musi wygrać, jeśli chce się utrzymać.
Szansę występu od pierwszych minut ma za to Marek Zieńczuk, wychowanek Lechii Gdańsk, który przed tą rundą przeszedł z Gdańska do Chorzowa. Dla niego, z racji wychowania i faktu gry w biało-zielonych barwach mecz z Arką zawsze jest szczególny. - To przesłanie faktycznie siedzi „od zawsze” w człowieku - twierdzi Zieńczuk.
- Arka nie gra tak słabo, jak sugeruje to jej obecna pozycja w tabeli. To groźny zespół zwłaszcza na własnym boisku. Oglądałem jej ostatnie ligowe występy, pokazała w nich naprawdę kawał solidnego futbolu - dodaje. Taki mecz, jak ten z Lechią, zdarza się raz w sezonie, a może nawet raz na kilka lat. Lechia w derbach Wybrzeża nie istniała, Arka była zdecydowanie lepsza. Powinna to spotkanie wygrać w „cuglach”, ale jak widać - w piłce nie zawsze wygrywa ten lepszy.
Ruch wiosną gra bardzo dobrze. Regularnie gromadzi punkty i już dawno zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. O swój byt wciąż muszą drżeć żółto-niebiescy. Filip Burkhardt zachowuje jednak spokój. - Rok temu, na pięć kolejek przed końcem byliśmy bodaj w jeszcze gorszej sytuacji. Mieliśmy pięć, sześć punktów straty do Odry Wodzisław i Piasta Gliwice. Potem wygraliśmy dwa mecze i wydźwignęliśmy się z ostatniego miejsca w tabeli. I tak już zostało. Teraz mamy wszystko bardziej pod kontrolą. To nasi rywale powinni się martwić, gdyż uważam, że Polonia Bytom i Cracovia mają gorszy od nas terminarz. Trzy mecze gramy u siebie, a dwa na wyjeździe. W Kielcach równie dobrze możemy powalczyć o komplet punktów, gdyż Korona w tej rundzie nie spisuje się najlepiej - twierdzi popularny "Bury".
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |