Aktualności
23.04.2008
Piłkarze wracają do zdrowia (Dziennik Bałtycki)
Dotychczas byli podstawowymi zawodnikami ligowego zespołu Arki. W minioną sobotę w debiutanckim i zwycięskim meczu trenera Roberta Jończyka - Arka wygrała ze Stalą Stalowa Wola 4:0 - Bartosza Karwana i Tomasza Mazurkiewicza zabrakło nie tylko na boisku, ale nawet na ławce rezerwowych. Powody absencji obu piłkarzy były jednak zdrowotne, a nie sportowe. Obaj zawodnicy żółto-niebieskich leczą bowiem kontuzje.
- Mój uraz mięśnia dwugłowego uda prawej nogi wymaga jeszcze kilku dni leczenia w Szczecinie u Zbyszka Pawłowskiego - informuje Karwan. - Sobotni mecz ze Stalą oglądałem zza... bramki. Oglądałem, kibicowałem i oklaskiwałem kolegów. Mogę im pogratulować dobrej postawy i tak potrzebnego nam wszystkim zwycięstwa. Z trenerem Jończykiem rozmawiałem, ale na temat stanu mojego zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że do najbliższego meczu z ŁKS Łomża jeszcze nie będę w pełni sił. Chciałbym natomiast być już do dyspozycji trenera na kolejne spotkanie z Turem Turek. Czy boję się, że stracę miejsce w wyjściowym składzie? Od kiedy jestem w Gdyni konkurencja zawsze była duża, bo umiejętności zawodników klubowej kadry są naprawdę wyrównane. Trzeba więc walczyć o miejsce a nie stać i narzekać - stwierdził piłkarz.
W podobnym tonie wypowiada się Mazurkiewicz.
- Konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wręcz mobilizuje. Trzeba jednak także wierzyć we własne umiejętności - uzupełnia kolegę Tomasz Mazurkiewicz. - Moja przerwa w grze potrwa jeszcze kilka-, kilkanaście dni. Kontuzjowany bark ciągle boli, ale na szczęście koledzy wygrali i myślę, że w kolejnych meczach pójdą za ciosem. A ja, mam nadzieję, pomogę im wkrótce na boisku - kończy optymistycznie Mazurkiewicz.
Janusz Woźniak
- Mój uraz mięśnia dwugłowego uda prawej nogi wymaga jeszcze kilku dni leczenia w Szczecinie u Zbyszka Pawłowskiego - informuje Karwan. - Sobotni mecz ze Stalą oglądałem zza... bramki. Oglądałem, kibicowałem i oklaskiwałem kolegów. Mogę im pogratulować dobrej postawy i tak potrzebnego nam wszystkim zwycięstwa. Z trenerem Jończykiem rozmawiałem, ale na temat stanu mojego zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że do najbliższego meczu z ŁKS Łomża jeszcze nie będę w pełni sił. Chciałbym natomiast być już do dyspozycji trenera na kolejne spotkanie z Turem Turek. Czy boję się, że stracę miejsce w wyjściowym składzie? Od kiedy jestem w Gdyni konkurencja zawsze była duża, bo umiejętności zawodników klubowej kadry są naprawdę wyrównane. Trzeba więc walczyć o miejsce a nie stać i narzekać - stwierdził piłkarz.
W podobnym tonie wypowiada się Mazurkiewicz.
- Konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wręcz mobilizuje. Trzeba jednak także wierzyć we własne umiejętności - uzupełnia kolegę Tomasz Mazurkiewicz. - Moja przerwa w grze potrwa jeszcze kilka-, kilkanaście dni. Kontuzjowany bark ciągle boli, ale na szczęście koledzy wygrali i myślę, że w kolejnych meczach pójdą za ciosem. A ja, mam nadzieję, pomogę im wkrótce na boisku - kończy optymistycznie Mazurkiewicz.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |