Aktualności
25.03.2008
Ważne decyzje w Arce Gdynia (Gazeta Wyborcza)
Wojciech Stawowy nadal będzie trenerem, a piłkarze zostaną ukarani finansowo za słabą grę w ostatnich meczach - takie decyzje mają we wtorek zapaść w Prokomie Arka Gdynia.
W czwartek przed świętami Arka przegrała u siebie z Kmitą Zabierzów (1:2), a Stawowy oddał się po meczu do dyspozycji zarządu. W piątek podtrzymał to stanowisko w rozmowie z prezesem klubu Romanem Walderem.
- To nie jest tak, że się załamuję, poddaję czy uciekam z Arki. Chcę zostać. Ale po porażce z Kmitą nadszedł moment, aby ktoś z zewnątrz ocenił moją pracę - tłumaczył trener Arki.
"Gazeta" już w piątek ustaliła, że dymisja Stawowego nie zostanie przyjęta. Na odejście trenera nie zgodzi się ani prezes Walder, ani tym bardziej właściciel klubu - Ryszard Krauze.
- Nie ma możliwości, aby trener odszedł w trakcie sezonu. Podjął się zadania, ustalił z Ryszardem Krauze warunki jego realizacji, a ocena, w jaki sposób zadanie zostało zrealizowane, przyjdzie na koniec sezonu. Mówiąc krócej: Arka ma awansować do I ligi, więc dopiero po zakończeniu rozgrywek będzie można stwierdzić, czy trener wykonał zadanie. Rozumiem, że trener jest rozczarowany grą zespołu, ale w połowie drogi nie zmienia się koni. W Gdyni jest robota do wykonania i wierzę, że trener sobie z tym poradzi - tłumaczy Anna Stopka, wiceprezes firmy Prokom.
I nawet trener Stawowy wypowiada się już w innym tonie: - Przed nami trzy trudne i wyjątkowo ważne mecze - na wyjeździe z GKS Katowice, u siebie ze Zniczem Pruszków i we Wrocławiu ze Śląskiem. W tych spotkaniach, choć rywale będą jeszcze bardziej wymagający, musimy nadrobić straty punktowe z początku rundy - zapowiada trener Arki.
Stawowy nadal może się więc czuć pewnie w Arce, choć on - a na pewno piłkarze - zostaną ukarani finansowo za słabą grę na początku rundy. W trzech meczach Arka zdobyła tylko cztery punkty (miała zdobyć komplet - dziewięć), nie potrafiła wygrać z dwiema najsłabszymi drużynami w lidze.
Grzegorz Kubicki
W czwartek przed świętami Arka przegrała u siebie z Kmitą Zabierzów (1:2), a Stawowy oddał się po meczu do dyspozycji zarządu. W piątek podtrzymał to stanowisko w rozmowie z prezesem klubu Romanem Walderem.
- To nie jest tak, że się załamuję, poddaję czy uciekam z Arki. Chcę zostać. Ale po porażce z Kmitą nadszedł moment, aby ktoś z zewnątrz ocenił moją pracę - tłumaczył trener Arki.
"Gazeta" już w piątek ustaliła, że dymisja Stawowego nie zostanie przyjęta. Na odejście trenera nie zgodzi się ani prezes Walder, ani tym bardziej właściciel klubu - Ryszard Krauze.
- Nie ma możliwości, aby trener odszedł w trakcie sezonu. Podjął się zadania, ustalił z Ryszardem Krauze warunki jego realizacji, a ocena, w jaki sposób zadanie zostało zrealizowane, przyjdzie na koniec sezonu. Mówiąc krócej: Arka ma awansować do I ligi, więc dopiero po zakończeniu rozgrywek będzie można stwierdzić, czy trener wykonał zadanie. Rozumiem, że trener jest rozczarowany grą zespołu, ale w połowie drogi nie zmienia się koni. W Gdyni jest robota do wykonania i wierzę, że trener sobie z tym poradzi - tłumaczy Anna Stopka, wiceprezes firmy Prokom.
I nawet trener Stawowy wypowiada się już w innym tonie: - Przed nami trzy trudne i wyjątkowo ważne mecze - na wyjeździe z GKS Katowice, u siebie ze Zniczem Pruszków i we Wrocławiu ze Śląskiem. W tych spotkaniach, choć rywale będą jeszcze bardziej wymagający, musimy nadrobić straty punktowe z początku rundy - zapowiada trener Arki.
Stawowy nadal może się więc czuć pewnie w Arce, choć on - a na pewno piłkarze - zostaną ukarani finansowo za słabą grę na początku rundy. W trzech meczach Arka zdobyła tylko cztery punkty (miała zdobyć komplet - dziewięć), nie potrafiła wygrać z dwiema najsłabszymi drużynami w lidze.
Grzegorz Kubicki
Copyright Arka Gdynia |