Aktualności
17.04.2018
Gra o finał i zaufanie kibiców.
Bez wątpienia jeden z najcięższych gatunkowo meczów w tym roku rozegrają dziś piłkarze gdyńskiej Arki . Żółto-niebiescy podejmują u siebie o godz. 20.30 Koronę Kielce w rewanżowym starciu półfinału Pucharu Polski, a stawka jest ogromna nie tylko ze względu na fakt, że odrobienie strat z przegranego 1:2, pierwszego meczu w stolicy województwa świętokrzyskiego, oznaczało będzie drugi z rzędu awans do upragnionego finału na Stadionie Narodowym w Warszawie. Piłkarze grają dodatkowo o odzyskanie twarzy i zaufania ze strony kibiców po dwukrotnie przegranych w ciągu zaledwie kilku dni pojedynkach derbowych z Lechią Gdańsk
Te porażki sprawiły, że nastroje wśród najbardziej zagorzałych fanów w żółto-niebieskich szalikach zrobiły się nerwowe. Sektor „Górka” pożegnał piłkarzy w piątek okrzykiem „Co wy robicie, wy naszą Arkę hańbicie!”, a nawet bardziej dosadnymi przyśpiewkami, które na pewno zapadły zawodnikom w głowach. Grupa krewkich fanów próbowała też po meczu siłą dostać się do szatni z piłkarzami i i trenerem. To wszystko powoduje, że choć Arka generalnie spisuje się dobrze i po rundzie zasadniczej rozgrywek w praktyce zapewniła sobie utrzymanie, czego przed sezonem mało kto się spodziewał, sytuacja zawodników i szkoleniowca po ostatnich, bolesnych wpadkach jest daleka od komfortowej. Piłkarze i Leszek Ojrzyński zdają sobie z tego sprawę.
- Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę - powiedział po przegranych derbach w Gdyni Mateusz Szwoch.
- Jesteśmy w dołku, ale myślę, że razem z kibicami z niego wyjdziemy.
- Kibice mają prawo być rozżaleni - dodał Leszek Ojrzyński. Fani zapowiedzieli, że w dzisiejszym meczu trener i piłkarze otrzymają pełne wsparcie i doping z trybun. Jeśli zawodnicy staną na wysokości zadania i awansują drugi raz z rzędu do finału Pucharu Polski, będzie to wyczyn bez precedensu w niemal 90-letniej historii klubu. Z pewnością spowoduje w Gdyni euforię i zapewne sprawi, że derbowe porażki z Lechią zejdą na dalszy plan. Jednak w przypadku niepowodzenia atmosfera może zrobić się naprawdę nieprzyjemna. Dlatego przed dzisiejszym starciem z Koroną w Arce panuje maksymalna mobilizacja.
- Drugi z rzędu awans do finału Pucharu Polski byłby wielkim spełnieniem marzeń - mówi Luka Zarandia, najlepszy ostatnio piłkarz Ojrzyńskiego, który w zeszłorocznym występie na Stadionie Narodowym w Warszawie po pięknej, indywidualnej akcji dobił Lecha Poznań, wprawiając kibiców w euforię. Tyle tylko, że świadomość wielkiej szansy mają również zawodnicy Korony.
- Dla nas i dla klubu awans do finału Pucharu Polski to byłaby historia, która przez dłuższy czas może się nie wydarzyć - mówi Mateusz Możdżeń, pomocnik złocisto-krwistych. Sztab szkoleniowy i działacze Korony robią wszystko, aby zawodnicy byli dziś w najlepszej dyspozycji. W ostatniej kolejce przeciwko Lechowi w Poznaniu trener Gino Lettieri dał odpocząć kilku będącym w wysokiej formie zawodnikom, jak dla przykładu Marcin Cebula, który napsuł arkowcom mnóstwo krwi podczas pierwszego starcia półfinałowego w Kielcach. Mimo tego Korona i tak dość niespodziewanie ograła „Kolejorza” 1:0. Dodatkowo ekipa z Kielc wyprawę do Gdyni rozpoczęła już wczoraj. Zawodnicy i trenerzy najpierw pojechali do stolicy, skąd dziś przylecą samolotem. Zaoszczędzi to im kilku godzin męczącej podróży. To wszystko w połączeniu z dobrą ostatnio formą zespołu z Kielc sprawia, że przed Arką stoi naprawdę trudne wyzwanie.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |