Aktualności
10.02.2018
Zimno niestraszne dla kibica.
Minus siedem, a nawet jedenaście stopni – takie temperatury w Gdyni ostatnio były normą. Na szczęście nieco „przyjemniejszej” można spodziewać się w dniu samego spotkania. Odczuwalna na trybunach będzie oscylowała wokół zera. Warunki iście zimowe, lecz nie zniechęca to wygłodniałych po przerwie od grania w ekstraklasie kibiców. Już teraz uprawnionych do wejścia na gdyński obiekt jest ponad 11 tys. widzów, w tym aż 1350 kibiców Lecha. Trzeba jednak odjąć pewną liczbę uprawnionych (posiadaczy karnetów), którzy nie zdecydują się na wizytę na Stadionie Miejskim. Wydaje się jednak, że ciągle frekwencja będzie imponująca i przekroczy ostatecznie 10 tys. osób.
– Nie każdy może się poszczycić takimi kibicami. A tym bardziej, że nie jest lato, a przyjdzie ich mnóstwo. Trzeba się tylko ciepło ubrać, może wziąć też coś za pazuchę... – uśmiecha się Ojrzyński.
– To jest widowisko i chcemy je stworzyć razem z kibicami. Nieraz już gdyńska publika nam pomogła. Przykład? Pucharowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Gdyby nie nasi kibice, nie podnieślibyśmy się ze stanu 0:2. A z Lechem Arka dawno nie wygrała, bodaj z 10 lat, więc warto z pomocą fanów tę niemoc przełamać – ma nadzieję trener Arki, który sam jeszcze nie wygrał z Kolejorzem w lidze.
– I to nie jest koniec! Dwa razy po meczach z Lechem byłem zwalniany, ale mam nadzieję, że teraz to mnie nie będzie dotyczyło, nawet przy ewentualnej porażce – dodaje szkoleniowiec.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |