Aktualności
04.05.2017
Siemaszko: Mam receptę na strzelanie goli głową.
PIOTR WIŚNIEWSKI: Kibice Arki mają nowych bohaterów. Największym jest jednak pan.
RAFAŁ SIEMASZKO: Gdzie tam ja bohaterem... Cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa. To nasz wspólny, wielki sukces. Ja robię tylko to, co do mnie należy. Wszedłem na boisko, strzeliłem gola na 1:0. Radość była ogromna. Stadion oszalał, ja również! Ten sukces smakuje bardzo.
To najważniejsza bramka w pana karierze?
RAFAŁ SIEMASZKO: Zdecydowanie tak.
Teraz wielu z Was będzie miało w Gdyni status podobny do Janusza Kupcewicza, Tomasza Korynta i reszty złotej drużyny z 1979 roku.
RAFAŁ SIEMASZKO: Nie przesadzajmy! To byli wielcy piłkarze. Należy im się pokłon za to, co zrobili 38 lat temu. My po prostu też weszliśmy na piedestał i możemy przeżyć to samo.
Trudno nie dostrzec analogii z 1979 rokiem. Arka wygrała wtedy 2:1 z Wisłą. Wynik podobny, potencjał finalistów też.
RAFAŁ SIEMASZKO: I znów się potwierdziło, że w piłce ważna jest drużyna. Liczy się kolektyw, a nie indywidualności. Pokazaliśmy wielką determinację, jeden biegał za drugiego. I się opłaciło.
Jak pan to robi, że wiosną strzela jak na zawołanie i to głową?
RAFAŁ SIEMASZKO: Mam swoja receptę i nie będę jej zdradzał, bo chcę jeszcze zdobyć kilka bramek z główki. Nie zdradzę swojej tajemnicy (śmiech).
W marcu też strzelił pan gola Lechowi. To miało jakieś znaczenie w finale?
RAFAŁ SIEMASZKO: Tak się składa, że oglądałem niedawno skrót tego meczu. Analizowałem, jak strzeliłem tego gola, chociaż z tyłu głowy była myśl, że wtedy straciliśmy cztery bramki. To nie napawało optymizmem.
Po pierwszym golu, a potem drugim, chyba zapomnieliście o zmęczeniu.
RAFAŁ SIEMASZKO: Zostawiliśmy mnóstwo zdrowia na boisku. No i mimo straconej bramki w końcówce udało się. Fajnie, że życie oddało nam to, co zabierało w końcówkach ostatnich meczów ligowych.
Jesteście pierwszym zespołem z pewnym startem w europejskich pucharach.
RAFAŁ SIEMASZKO: To też fajna ciekawostka. Ale puchary pucharami, a przed nami jednak zadanie utrzymania Arki w ekstraklasie.
Takie zwycięstwo może uskrzydlić przed ligą?
RAFAŁ SIEMASZKO: Na pewno, chociaż 120 minut biegania musiało zrobić swoje, tym bardziej z Lechem.
Ten sukces to także zasługa trenera Grzegorza Nicińskiego?
RAFAŁ SIEMASZKO: Trener Niciński przeprowadził nas przez wszystkie rundy. Miał plan, jak dostać się z Arką do finału. Myślę, że może być dumny z siebie, bo to też jego wielki sukces.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |