Aktualności
26.02.2017
Duet Szwoch - Formella jak za I-ligowych czasów!
Duet Mateusz Szwoch - Dariusz Formella grali jak za I-ligowych czasów, kiedy zapewnili gdynianom ekstraklasę.
Krytykowany ostatnio przez wszystkich Mateusz Szwoch może na chwilę odetchnąć. Piłkarz do spółki z Dariuszem Formellą oraz Marcusem Viniciusem poprowadził żółto-niebieskich do efektownego zwycięstwa. Po faulu na pomocniku sędzia podyktował rzut karny, miał on asystę drugiego stopnia przy czwartym golu i sam wpisał się na listę strzelców. Na komplet punktów w Gdyni Arka czekała od 19 września (1:0 z Cracovią).
Wszystko im wychodziło
- Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa. Cieszę się, że zespół tak pozytywnie zareagował na porażkę w Lubinie. W takiej dyspozycji możemy być groźni dla każdego - powiedział trener Arki Grzegorz Niciński, który dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie.
Wszystkie wybory szkoleniowca okazały się trafne, bo zarówno Przemysław Trytko (pierwszy raz w wyjściowej jedenastce), Dariusz Formella (ta sama sytuacja co Trytko), jak i Dominik Hofbauer, który wrócił do gry po pauzie za żółte kartki kosztem Antoniego Łukasiewicza, mieli udział przy golach.
Wszystkich przebił jednak Mateusz Szwoch. Na taki mecz wypożyczonego z Legii piłkarza czekano w Gdyni od 3. kolejki, kiedy przeciwko Ruchowi Chorzów miał trzy asysty.
- Mateusz rozegrał dobry mecz. Jednak na słowa uznania zasłużył cały zespół - mówił Niciński.
Szwoch z Formellą grali tak jak w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, gdy ich dynamiczne akcje rozrywały defensywę wielu zespołów.
- Mateusz najwyraźniej nie chce strzelać goli po moich podaniach. Woli zdobywać bramki z rzutu karnego. Nie wiem co się dzieje - śmiał się Formella.
- Arka była bardzo konkretna w ofensywie. Z przodu wszystko im wychodziło. Boisko też nie było sprzymierzeńcem, na pewno nie sprzyjało ono grze do przodu - utyskiwał szkoleniowiec gości Maciej Bartoszek.
Gdynianie mogli wygrać jeszcze wyżej, tyle że karnego nie wykorzystał Vinicius. Brazylijczyk uderzył w sposób sygnalizowany dla bramkarza. Schodzącego z boiska piłkarza przytulił Niciński.
- Nie mam do niego pretensji. Wcześniej się nie mylił, dając nam bramki. Na pewno mocno przeżył tego karnego, bo chciał pokazać kołyskę na cześć urodzonej córki. Na szczęście pomógł mu Matuesz - dodał trener gdynian.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |